sobota, 30 kwietnia 2011

Skok na główkę, czyli prezentacja ad libitum

Wystąpienie ad lib (ad libitum, łac. według upodobania) oznacza przemówienie bez przygotowania. Przypomina to ryzykowne wyzwanie, może nawet coś czego należy unikać.

Publiczność docenia spontaniczność i lubi być zaskakiwana. Jeśli jesteś dobrze przygotowany do występu, możesz wszystko zrobić tak, żeby wyglądało jakbyś to robił pierwszy raz.

Zauważyłem jednak, że wielu prelegentów ma dziwne wyobrażenie o tym, czym jest wystąpienie lub prezentacja ad libitum.

To nie może być skok na główkę do pustego basenu.

Wcale nie tak rzadko na nasze szkolenie przychodzi szef firmy z prezentacją, której sam nie przygotował, nie obejrzał i nie przećwiczył. Proszę go wtedy o przedstawienie wystąpienia. Całość nagrywam na video. Wynik łatwo przewidzieć.

Prezentacja jest drętwa, nudna i przeładowana informacjami. Krótko mówiąc, dno.

Prezentacja od początku

Proponuję grzecznie wyrzucenie przygotowanego materiału do kosza i rozpoczęcie pracy nad wystąpieniem od początku. Siadamy razem nad tekstem i przez pół godziny zastanawiamy się jakie najważniejsze informacje powinni zapamiętać słuchacze – zapamiętać, bo usłyszeć to za mało.

Kolejny krok to zebranie sugestywnych przykładów i przypomnienie prawdziwych konwersacji z klientami i współpracownikami, które ożywią przesłanie. Następnie uczestnik szkolenia pisze streszczenie wystąpienia – 10 minut zwykle wystarczy, żeby powtórzyć i zapamiętać najważniejsze tezy prezentacji.

Na koniec – mniej więcej po godzinie – jest gotowy do drugiego występu przed kamerą. Po nagraniu tłumaczę co było zrobione dobrze i co trzeba jeszcze poprawić. Zwykle wtedy słyszę: "Taka improwizacja bardzo mi się podoba. Efekt jest lepszy niż w przypadku dokładnie przygotowanej prezentacji ze slajdami."

Moja reakcja też jest typowa. Walę głową o stół i mówię: "Jaka improwizacja? Pracowicie spędziliśmy dwie bite godziny nad 10-minutową prezentacją. Nie widziałem, żeby tyle samo czasu poświęcił pan na przygotowanie pierwszej wersji!"

"Spontaniczna" improwizacja

Z jakiegoś niejasnego dla mnie powodu ludzie nie zaliczają przygotowania kluczowego przesłania, wyboru przykładów i anegdot do czasu pracy nad prezentacją. Wystąpienie może odbyć się bez slajdów, ale nie bez kluczowych przekazów i ciekawych przykładów.

Wygląda na to, że prezesi sami się oszukują. Ktoś przygotowuje im prezentację, a oni potem a vista improwizują – z lepszym lub gorszym skutkiem.

Kiedy widzą na szkoleniowym video jak mówią bez zerkania w notatki i spoglądania na slajdy, nie wierzą własnym oczom. To można tak "improwizować"? Szybko zapominają, że przez kilka godzin wytrwale przygotowywali się do tego występu.

Konkluzja

Iluzja spontaniczności w wystąpieniu publicznym jest skuteczna pod warunkiem, że mówca pracując nad występem pamięta, że ma mówić ad libitum, czyli swobodnie, naturalnie i przekonująco – przygotowanie ma być niewidoczne dla publiczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *