Wystąpienie ad lib (ad libitum, łac. według upodobania) oznacza przemówienie bez przygotowania. Przypomina to ryzykowne wyzwanie, może nawet coś czego należy unikać.
Publiczność docenia spontaniczność i lubi być zaskakiwana. Jeśli jesteś dobrze przygotowany do występu, możesz wszystko zrobić tak, żeby wyglądało jakbyś to robił pierwszy raz.
Zauważyłem jednak, że wielu prelegentów ma dziwne wyobrażenie o tym, czym jest wystąpienie lub prezentacja ad libitum.
To nie może być skok na główkę do pustego basenu.
Wcale nie tak rzadko na nasze szkolenie przychodzi szef firmy z prezentacją, której sam nie przygotował, nie obejrzał i nie przećwiczył. Proszę go wtedy o przedstawienie wystąpienia. Całość nagrywam na video. Wynik łatwo przewidzieć.
Prezentacja jest drętwa, nudna i przeładowana informacjami. Krótko mówiąc, dno.
Prezentacja od początku
Proponuję grzecznie wyrzucenie przygotowanego materiału do kosza i rozpoczęcie pracy nad wystąpieniem od początku. Siadamy razem nad tekstem i przez pół godziny zastanawiamy się jakie najważniejsze informacje powinni zapamiętać słuchacze – zapamiętać, bo usłyszeć to za mało.
Kolejny krok to zebranie sugestywnych przykładów i przypomnienie prawdziwych konwersacji z klientami i współpracownikami, które ożywią przesłanie. Następnie uczestnik szkolenia pisze streszczenie wystąpienia – 10 minut zwykle wystarczy, żeby powtórzyć i zapamiętać najważniejsze tezy prezentacji.
Na koniec – mniej więcej po godzinie – jest gotowy do drugiego występu przed kamerą. Po nagraniu tłumaczę co było zrobione dobrze i co trzeba jeszcze poprawić. Zwykle wtedy słyszę: "Taka improwizacja bardzo mi się podoba. Efekt jest lepszy niż w przypadku dokładnie przygotowanej prezentacji ze slajdami."
Moja reakcja też jest typowa. Walę głową o stół i mówię: "Jaka improwizacja? Pracowicie spędziliśmy dwie bite godziny nad 10-minutową prezentacją. Nie widziałem, żeby tyle samo czasu poświęcił pan na przygotowanie pierwszej wersji!"
"Spontaniczna" improwizacja
Z jakiegoś niejasnego dla mnie powodu ludzie nie zaliczają przygotowania kluczowego przesłania, wyboru przykładów i anegdot do czasu pracy nad prezentacją. Wystąpienie może odbyć się bez slajdów, ale nie bez kluczowych przekazów i ciekawych przykładów.
Wygląda na to, że prezesi sami się oszukują. Ktoś przygotowuje im prezentację, a oni potem a vista improwizują – z lepszym lub gorszym skutkiem.
Kiedy widzą na szkoleniowym video jak mówią bez zerkania w notatki i spoglądania na slajdy, nie wierzą własnym oczom. To można tak "improwizować"? Szybko zapominają, że przez kilka godzin wytrwale przygotowywali się do tego występu.
Konkluzja
Iluzja spontaniczności w wystąpieniu publicznym jest skuteczna pod warunkiem, że mówca pracując nad występem pamięta, że ma mówić ad libitum, czyli swobodnie, naturalnie i przekonująco – przygotowanie ma być niewidoczne dla publiczności.
Szkolenia z prezentacji i wystąpień publicznych. Bo to, co mówisz może zmienić świat. Tel. 77 441 40 14.
Blog o skutecznych prezentacjach i wystąpieniach publicznych
Strona główna » prezentacja » Skok na główkę, czyli prezentacja ad libitum
sobota, 30 kwietnia 2011
Skok na główkę, czyli prezentacja ad libitum
Autor:
Bogusław Feliszek
o
08:00
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Kategorie:
ad libitum,
improwizacja,
prezentacja
Ekspert zarządzania komunikacją kryzysową, konsultant public relations, trener medialny. Autor ponad 1,700 artykułów o PR, zarządzaniu ryzykiem i kryzysem, strategicznej komunikacji kryzysowej, komunikacji online, relacjach z mediami, wystąpieniach publicznych i pisaniu informacji prasowych. W poprzednim życiu poławiacz pereł. Nie lubi miejsca w samolocie daleko od wyjścia. Ulubiona książka: właśnie ją czyta :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz