"Większość swoich prezentacji piszę w pociągu, samolocie lub taksówce w drodze na konferencję. Mam tyle innych spraw na głowie, że nie mam czasu, żeby nad tym usiąść w spokoju." – powiedział mi klient na szkoleniu medialnym. Rozmawialiśmy o tym dlaczego robi prezentacje i czego od nich oczekuje.
Zbyt często robimy prezentacje, bo po prostu ktoś o to poprosił lub sami uznajemy, że tego wymaga sytuacja. "Zrób prezentację o tym. Zrób o tamtym. I jeszcze o tym." Albo: "Konferencja? Najlepiej zrobię prezentację."
Jeszcze jeden rutynowy służbowy obowiązek – rzadko okazja do przekazania ciekawych informacji, nauczenia czegoś praktycznego lub zachęcenia do zmiany opinii czy działania.
Myślę, że można (i należy) to zmienić.
Wielu prelegentów przygotowując prezentację źle wybiera priorytety. Mnóstwo czasu poświęcają na zebranie informacji na temat, który i tak bardzo dobrze znają. Zapominają, że celem wystąpienia nie jest przekazanie całej wiedzy, ale selekcja informacji, które najbardziej zaciekawią publiczność.
Słuchacze nie chcą wiedzieć wszystkiego – interesuje ich tylko to, co jest im potrzebne w życiu i/lub w pracy. Oferują swój czas i uwagę. W zamian oczekują wartościowej nagrody, czyli pożytecznych informacji.