Na szkoleniach z prezentacji i wystąpień publicznych trenerzy czasem radzą zdenerwowanym uczestnikom, żeby przed wyjściem na scenę wyobrazili sobie swoją publiczność bez ubrań. W ostateczności tylko w bieliźnie.
Szkoleniowcy przekonują, że to skuteczny sposób na obniżenie stresu, bo nadzy słuchacze nie mogą być groźni :-)
Moim zdaniem to nie jest dobra rada.
Dlaczego? Bo trudno po takim "zabiegu" traktować publiczność poważnie.
Ludzie są bardzo wrażliwi na język ciała mimo że nie potrafią precyzyjnie opisać co on przekazuje. To jest komunikacja na emocjonalnym poziomie – intelekt w mowie ciała nie jest najważniejszy.
Jeżeli nie szanujesz słuchaczy, jak możesz ich przekonać? Jak byś się poczuł gdybyś pomyślał – tylko przez chwilę – że widzą Cię w samych slipkach?