Miło jest być kochanym przez publiczność. Wspaniale kiedy ludzie słuchają uważnie, śmieją się z dowcipów, wzruszają się, zadają pytania, komentują – każdy prelegent jest wtedy w siódmym niebie.
Ale uwaga: czasem publiczność po prostu milczy.
Ogólna zasada prezentacji mówi, że im chętniej słuchacze reagują na słowa i apele prelegenta, tym lepiej. Otóż, nie zawsze.
Mam za sobą występy przed publicznością, o której mogłem powiedzieć, że "jadła mi z ręki". Ludzie śmiali się! Zasypywali pytaniami! Komentowali! Ale nikt nie podszedł do mnie po występie, nikt nie zaproponował współpracy, nikt nie zamówił szkolenia.
Z drugiej strony, mówiłem też do ludzi, którzy od początku do końca słuchali z kamiennymi twarzami. Ratunku! Pomocy! To koniec! Zero reakcji. Zero uśmiechu. Zero pytań. Nic. Mimo upływu czasu (ponad rok) wciąż otrzymuję zaproszenia i osobiste rekomendacje od słuchaczy, którzy byli wtedy na sali.
Nigdy wiesz co z tego będzie.
Dlatego nie uzależniaj powodzenia swojego wystąpienia od zachowania publiczności. Nie pozwól, żeby brak reakcji zepsuł prezentację. Nie pozwól, żeby cisza podminowała pewność siebie.
Promieniuj optymizmem bez względu na reakcje słuchaczy. Niech z tego co mówisz i robisz płynie mocny przekaz: "Sam nie wierzę, że tak rewelacyjnie mi idzie." Tak właśnie zachowuje się Bruce Springsteen na każdym koncercie.
Fantastyczny odzew publiczności dodaje skrzydeł każdemu mówcy, ale nie można od tego uzależniać sukcesu wystąpienia – w dłużej perspektywie entuzjazm w czasie prezentacji nie zawsze przenosi się na konkretne korzyści.
PS. Nową płytę Bruce'a Springsteena "Wrecking Ball" promował singiel "We Take Care Of Our Own".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz