Na sympozjach, zjazdach i konferencjach spotykam ludzi, którzy uważają siebie za wyśmienitych mówców. "Nie mam najmniejszej tremy kiedy występuję przed dużą publicznością. Wiem co mówić." – zapewniają. "Po prostu wchodzę na scenę, uśmiecham się i improwizuję."
Wielu z tych pewnych siebie prelegentów myli swobodną i płynną wypowiedź ze skuteczną komunikacją. Nie wątpię, że z przyjemnością dzielą się swoimi ciekawymi przemyśleniami ze słuchaczami, ale mam wątpliwości czy publiczność słucha tego z podobnym entuzjazmem.
Improwizowane wystąpienia są najczęściej niejasne i chaotyczne – brakuje im celu. Publiczność na koniec jest w najlepszym przypadku znudzona, w najgorszym – zdenerwowana i rozczarowana.
Są oczywiście wyjątkowi prelegenci – geniusze wystąpień publicznych, którzy wstają rano z pięknie zbudowanymi zdaniami, oryginalnymi przykładami, urzekającymi anegdotami i zaskakującymi puentami. Przez cały dzień zachwycają jasnymi myślami i mądrymi konkluzjami.
Statystyka ich nie lubi – nie ma ich wielu. Jeśli czytasz ten artykuł, prawdopodobnie nie jesteś jednym z nich.
A to znaczy, że musisz się przygotować. Zanim zdecydujesz co powiesz, musisz wiedzieć dlaczego chcesz to powiedzieć.
Bez właściwego przygotowania prelegent najczęściej mówi to, co chce powiedzieć, a nie to, co interesuje publiczność. No bo skąd ma to wiedzieć?
Jeżeli nie znasz potrzeb i oczekiwań słuchaczy, marnujesz sporą porcję kapitału swojej wiedzy i czas publiczności. Dlatego pomyśl o swoim wystąpieniu jak o dobrze zorganizowanym bankiecie. Nie zaprosiłbyś gości na przyjęcie mając w domu pustą lodówkę, prawda?
Jako dobry gospodarz zastanowisz się: Kto przyjdzie? Z jakiej okazji? Co podasz na stół? Jakie będą przekąski i danie główne? Jakie podasz wino? Jakim uraczysz deserem na finał?
Goście nie przyjdą tylko, żeby zjeść – chcą przede wszystkim miło spędzić czas w doborowym towarzystwie. Sekretem do sukcesu jest właściwe przygotowanie.
Z udanymi prezentacjami i wystąpieniami publicznymi jest tak samo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz