sobota, 24 stycznia 2015

Inna metoda pisania wystąpień publicznych

Klienci często pytają mnie czy piszę wystąpienia publiczne.

Odpowiadam, że trudno to chyba nazwać pisaniem.

Oto typowy scenariusz.

Umawiam się z klientem, który za kilka dni ma ważne wystąpienie publiczne. Tekst był napisany kilka tygodni wcześniej przez zawodowego autora. Potem kilka razy poprawiany.

Wystąpienie otrzymuję dzień przed szkoleniem. Nie czytam go. Klient pyta mnie na powitanie co myślę o przesłanym tekście. "Wolałbym zobaczyć jak pan je wygłasza" – odpowiadam.

Szkolenie rozpoczynamy od nagrania wystąpienia na video. Po wspólnym obejrzeniu nagrania klient pytania mnie o zdanie. "Zaraz powiem, ale najpierw chcę usłyszeć co pan myśli o swoim występie" – mówię.

Widzę, że klient nie jest z siebie zadowolony. "Nie wiedziałem, że jestem taki nudny. To było okropne" – przyznaje.

"Jeśli pan (lub pani) mówi, że to było nudne, nie zamierzam przekonywać, że było inaczej" – odpowiadam.

Siadamy przy stole i drzemy gotowy tekst wystąpienia na drobne kawałki – powoli i dokładnie. Następnie daję klientowi czystą kartkę papieru i zaczynamy pracę nad nowym tekstem.

Na początek krótka burza mózgów. Jej celem jest sporządzenie listy informacji, które publiczność musi usłyszeć i zapamiętać. Potem wybieramy pięć najważniejszych przekazów i krótko je zapisujemy (każdy punkt ma nie więcej niż 10 słów).

Ludzie zapamiętają maksimum pięć różnych informacji z jednego wystąpienia. Jeśli się ze mną nie zgadzasz, przypomnij sobie więcej niż pięć punktów z prezentacji jakiej wysłuchałeś w zeszłym roku.

Kolejny etap polega na wybraniu dla każdego punktu krótkiej historii – najlepiej prawdziwej. Te pięć historii i przykładów wziętych prosto z życia ma pokazać, że mówimy o prawdziwych problemach.

Tak powstaje plan wystąpienia. Na kartce mamy pięć głównych punktów. Pod każdym punktem kilka słów przypominających treść historii, która ma ożywić wystąpienie i dodać mu wiarygodności. Czasem są też dodatkowe fakty, daty i liczby związane z konkretną opowieścią.

Na koniec tego etapu przygotowań mamy wszystko wyraźnie zapisane dużymi literami na jednej kartce papieru. To mapa całego wystąpienia.

Teraz czas na drugie próbne nagranie. Klient mówi korzystając tylko z tego, co ma na kartce. Po obejrzeniu nagrania pytam: "Co pan teraz sądzi o swoim wystąpieniu?"

Najczęściej słyszę zadowolony głos: "To było sto razy lepsze od pierwszego nagrania. Takiego wystąpienia sam bym chętnie wysłuchał."

Tak właśnie "piszę" wystąpienia publiczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *