poniedziałek, 20 lutego 2012

Snooker i wystąpienia publiczne

Grasz w snookera? Prowadzisz prezentacje? To dobrze się składa, bo obydwa zajęcia mają wiele wspólnego.

Jak oceniasz swoje umiejętności jako gracz i prelegent? Jesteś nowicjuszem, ekspertem czy mistrzem?

1. Nowicjusz

Kiedy przystępujesz do rozegrania pierwszej partii, przede wszystkim chcesz trafić kijem w bilę. Dobrze kiedy biała bila uderzy w kolorową, która – daj Boże – wpadnie do kieszeni (w bilardzie kieszenie nazywa się łuzami). Twoja uwaga skupiona jest na białej kuli.

Prelegent debiutujący na scenie przede wszystkim chce sprawnie – mimo tremy – przekazać to, co przygotował. Dla niego najważniejsza jest treść wystąpienia.

2. Średnio zaawansowany

Po kilku partiach zaczynasz więcej uwagi poświęcać rywalowi. Jak sobie radzi? Może warto kupić mu kilka piw, które sprawią, że trudniej będzie mu trafiać do celu?

Po przedstawieniu kilkunastu prezentacji zaczynasz zdawać sobie sprawę z obecności i roli publiczności. To już nie jest grupa zamazanych twarzy. Jak reagują? Śmiali się z dowcipu?

3. Ekspert

Prawie każde uderzenie trafia do celu. Zaczynasz myśleć o strategii – planujesz kilka ruchów do przodu. Zamiast ryzykować trudny manewr, może lepiej przejść na chwilę do obrony i zablokować przeciwnika?

Po 50 prezentacjach masz cały materiał doskonale opanowany. Nie myślisz już o tym, co powiesz za chwilę – to przychodzi samo – ale zaczynasz kontrolować mimikę, ruchy rąk i poruszanie się po sali. Żart zrobił większe wrażenie po jednej czy dwóch sekundach pauzy przed puentą?

4. Mistrz

Nigdy nie zbliżyłem się nawet we śnie do poziomu gry zawodowca, ale obserwowałem kilku w akcji. Zauważyłem, że gracze na tym poziomie zawsze myślą o "jeden ruch do przodu".

Podobne zachowanie dostrzegłem u siebie po kilkuset wystąpieniach – potrafię myśleć "kilka slajdów do przodu". Kiedy na przykład omawiam slajd nr 15, jednocześnie przygotowuję w myślach puentę, którą wykorzystam przy slajdzie nr 17.

Towarzyszy temu nadzwyczajne skupienie i jasność myślenia – zaczynam zdawać sobie sprawę z rzeczy, o których nikt w sali nie ma pojęcia.

Kiedy spoglądam na publiczność mogę błyskawicznie policzyć ile osób nie patrzy na mnie – bawiąc się na przykład telefonami komórkowymi lub tabletami. W takiej chwili – nie przerywając wystąpienia – szybko notuję w pamięci pomysły jak poprawić następną prezentację.

Na tym poziomie snooker i wystąpienia publiczne działają jak narkotyk – czekasz niecierpliwie na kolejną dawkę. Kiedy odbędzie się następna prezentacja (lub gra)? Jak daleko muszę pojechać, żeby z przyjemnością spojrzeć w oczy 200 osobom na sali? Kiedy znowu podejdzie do mnie kilkanaście osób, żeby po wystąpieniu wymienić kilka uwag?

Autograf? Proszę bardzo :-)

2 komentarze:

  1. Fajne porównanie i moim zdaniem bardzo udane, bo zarówno snooker jak i wystąpienia publiczne są wielce wymagające, co zresztą wykazałeś w artykule.

    OdpowiedzUsuń

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *